Ilustracja: Piotr RYGIEL
Trochę czasu minęło, wiele się wydarzyło, pora więc odrobić lekcje. Ale jak to z lekcjami bywa, odrabia się to co się chce lub umie. Mój ambitny plan zakłada na razie kilka zaległych słów o Nałęczokonie 3.5, które miałem napisać ze sto lat temu, w następnym wpisie będzie natomiast o specjalnej edycji tej mini imprezy.
Przechodząc do rzeczy, na tej edycji miałem przyjemność zagrać u Wen w Wampira: Maskaradę. Przy tworzeniu bohaterów staraliśmy się wypytać, czy klimaty, w które będziemy się zagłębiać to historie bliższe wysublimowanemu cierpiętnictwu, czy też bliższe rzucaniu samochodami. Jak się później okazało, rzecz była wypośrodkowana, okraszona zawiłą intrygą, w której wszyscy oszukiwali wszystkich.
W opowieści, wampiry z Nowego Yorku, należące do loży Camarilli, zostały wysłane do Lubeki, aby sprawdzić pogłoski o tamtejszej wojnie na szczytach władzy. Ekscentryczny Antoine, sarkastyczny Belial, mądry Daniel i pragmatyczny Al trafili w samo centrum wojny o władzę, gdzie walczyli wszyscy ze wszystkimi. Po długim śledztwie, Bohaterowie odkryli, że tutejsze rody sprzymierzyły się z Sabatem, kiedy chcieli się już podzielić tą wiedzą ze swoimi zwierzchnikami, odkryli, że podzielą, ale los tutejszych, czyli zostaną poddani masowej anihilacji. W ten sposób starsi zdecydowali rozwiązać dwa problemy, pierwszy odnoszący się do wojenki, drugi związany z młodymi i ambitnymi kainitami, którzy mogliby w przyszłości pozostawiać swój brak oddechu na ich plecach. Ostatecznie, wszyscy Bohaterowie zakończyli swoje śledztwo w kontrolowanym wybuchu budynku, przy ich jak największym zdziwieniu. I nie żyli długo i szczęśliwie.
Czas na tradycyjne już podziękowania dla:
Reni i Marcina na mobilizację i szeroko pojętą organizację.
Wen za dobrą sesję Wampira.
Whitlowa za sesję Dzikich Bajek.
Całej reszty, czyli Dawida, Michała, Krzyśka, Tomka i Pawła za dobrą grę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz