niedziela, 18 września 2011

RPG - PAPIEROWE RPG - GRY FABULARNE - Konwenty - Eventy - Space Marine na Ursynowie - Autor: Arkadiusz RYGIEL

Premiera gry Warhammer 40.000: Space Marine odbyła się 9 września, więc Ci co chcieli się dowiedzieć jak było, najpewniej już wiedzą. Ja dzisiaj serwuję Wam odgrzewany kotlet, ale z silną dawką blogowego promieniowania oraz nadzieją, że danie się nie popsuło. Swoją drogą, wpis nie jest erpegowy, jak sama impreza, z drugiej strony, odnosi się do uniwersum, które ma swoich zwolenników w środowisku gier fabularnych, ze względu na takie tytuły jak Dark Heresy, Rogue Trader i Deathwatch. Jako wielki miłośnik gier fabularnych ogólnie i planszowych wydań Space Hulka, stwierdziłem, że dobrze byłoby zobaczyć, jak wyjdzie takie wydarzanie w praniu. Jak się później okazało, plam nie było.  

Co tu dużo pisać, zaczęło się jak to często bywa w naszej ekipie, czyli na ostatnią chwilę. Zadzwonił do mnie Krzysiek, piętnaście minut przed wyjazdem, z pytaniem, czy mam chęć jechać z nimi na nerdowską imprezę w klimatach Wh40k. Odpowiedź było prosta, choć wcześniej miałem pewne obawy, że cała sprawa walnie się w przedbiegach.  

Wiedziałem, że chłopaki byli mocno zdeterminowani, ale sądziłem, że skończy się jak zawsze, czyli początkowym pompowaniem i podpalaniem kukły, a jak już ucieknie powietrze i zapał, zakończeniem rodem z seansu przy kiepskim filmie, gdzie oglądanie kończy się wcześniej, niż sam film. Jednak myliłem się, i ostatecznie pojechaliśmy. Czas na symboliczne Wow!, werble, fanfary i uśmiech a’la Jim Carrey.

Co do samej imprezy. Dotarliśmy na czas, czyli ok. 20.00., co nam się bardzo rzadko zdarza. Przywitały nas grupki osób, oczekujące na seans Ultrasów i obserwujące bitki pokazowe, zorganizowane przez GW Polska. Przy stołach, spędziliśmy trochę czasu, bo to był jeden z tych gwoździ programu, który interesował wszystkich.  

Drugą rzeczą był Gamesroom. Mimo, że byliśmy dość wcześnie, skutecznie odstraszyła nas liczna grupa gimnazjalistów. Wtedy też, pomyślałem sobie, że złoty czas takiego dinozaura gier wideo jak ja, zakończył się nieubłaganie. Swoją drogą, średnia wieku było dość niska. Ale, wiadomo jak to teraz wygląda. Powróciliśmy więc do figurek. Tutaj, pogadaliśmy sobie trochę gwarą o mechanice i malowaniu modeli.

Po pewnym czasie, Krzysiek zdołał dopchać się do jednego ze stanowisk w Hallu głównym. Ja, Whitlow i Kudłaty, nie byliśmy aż tak cierpliwi i poszliśmy się napić. Jak się okazało, trzymając się terminologii, był to mały bug, o czym później.  

W oczekiwaniu na seans, czekał nas jeszcze pokazowy turniej Space Marine’a, pomiędzy osobami wylosowanymi z widowni. Jak się później okazało, byłem jedną z nich! Natomiast, zabawne było to, że grę zacząłem poznawać za późno, bo dopiero w trakcie turnieju, ponieważ wcześniej, oczywiście mieliśmy lepsze rzeczy do roboty. Także, muszę przyznać, że ostatecznie się nie popisałem, o czym do dziś chłopaki lubią mi przypomnieć :-D Na koniec dodam, że dostałem Dawn of Wara II jako upominek.  

Jeszcze śmieszniej było, gdy Whitlow chwilę później wygrał karciankę Space Hulk: Anioł Śmierci, którą co prawda już miał jako maniak czterdziestki, ale jak to mawiają „darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda”. Ostatecznie, jakby nie patrzeć, połowa ludzi z naszej ekipy coś wygrała!

Następnie, odbyła się premiera filmu Ultramarines, który już widzieliśmy. Niemniej jednak, na dużym ekranie efekt Push Up robi swoje, więc oglądało się całkiem spoko, mając wcześniejszą świadomość, jak filmidło wygląda. Co do samego filmu, nie będę się rozpisywał, Ci co widzieli, wiedzą o co chodzi. Animację poleciłbym tylko fanatykom, i na tym zakończę dalsze rozważania.  

Podsumowując, w mojej opinii, impreza była bardzo pozytywnym wydarzeniem. Pojawiło się sporo osób związanych z bitewniakiem, jeszcze większa liczba ludzi z zacięciem do grania w gry wideo oraz liczna grupa zainteresowana filmem. Kooperacja CD Projektu, Games Workshop, Galakty i LG wypadła dobrze, co chociażby objawiło się w braku wpadek i solidnej puli nagród, którą zapewnili organizatorzy. Słowem końca, mogę napisać tylko tyle, więcej takich Eventów Panie i Panowie, i to nie tylko w Warszawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arkadiusz RYGIEL - blog autorski

Arkadiusz RYGIEL - blog autorski
https://arkadiusz-rygiel.blogspot.com

Wideo RPG - Materiały na mechanikę do grania filmowych sesji, jednostrzałów i sesji konwentowych

Nałęczokon - nKon - Kameralna inicjatywa konwentowa grupy przyjaciół - Warszawa

Konwent - Zamczysko 2010 - Czersk

Narracje - bohaterowie