DZIAŁY

piątek, 28 stycznia 2011

RPG - PAPIEROWE RPG - GRY FABULARNE - Wideo RPG - Mafia: Gangsterska Gra Fabularna - Kampania do M:GGF "La Cosa Nostra" - Opowiadanie - "To tylko interes" - Autor: Arkadiusz RYGIEL

"To tylko interes"

Wieczór był chłodny, powietrze rześkie, księżycowe światło oświetlało pożółkłe liście na ziemi, stary wiadukt górował nad pobliskimi bezdrożami niczym samotny szczyt.  

Johnny Castello zaczął zacierać ręce aby je nieco ogrzać, nadal zastanawiał się czy grupa, która przyjedzie odebrać ładunek nie będzie próbowała wykręcić jakiegoś numeru. Od ostatniego interesu z Irlandczykami wolał się zabezpieczać ponad miarę, dlatego dzisiejszego dnia wziął ze sobą swoich wszystkich ludzi.  

Z oddali zaczęły nadjeżdżać samochody, były to dwa osobowe fordy i stara ciężarówka. Nadszedł czas powiedział sobie w myślach Castello i założył rękawiczki. Spojrzał na wszystkich – byli gotowi.

Konwój zjechał z głównej drogi na zjazd, który prowadził do podnóża wiaduktu. Światła rzucane przez reflektory poczęły oświetlać jedną z jego ścian. Samochody zatrzymały się w kolumnie, w chwilę później zaczęli wysiadać z nich ludzie. Było ich dziesięciu, wszyscy ubrani w kapelusze i płaszcze. Każdy miał przy sobie rewolwer lub pistolet maszynowy Thomsona, w środowisku popularnie nazywany Tommy Gunem.  

Wśród tych ludzi John szybko rozpoznał Tonny'ego Zappe, człowieka od brudnej roboty w rodzinie Capella. Ich spojrzenia się spotkały. Podeszli do siebie i uścisnęli dłonie.  

- Widzę, że chwilowo zmieniłeś branże – Powiedział Castello.  

- Niestety Tak. Ale obaj wiemy, że nie przyszliśmy tutaj na pogawędkę. Masz broń?  

- Sto nowiuśkich pistoletów maszynowych dokładnie jak było w umowie.  

Zappa przekazał Johnowi walizkę z pieniędzmi. Ten ją szybko otworzył i sprawdził. Wszystko się zgadzało. Przeładunek transportu nie trwał długo. Wszyscy ludzie spieszyli się z pracą, aby mieć już wszystko za sobą. Kiedy towar został w pełni załadowany, Castello i Zappa pożegnali się i zaczęli opuszczać miejsce spotkania. Samochody rozjechały się szybko, pozostawiając za sobą jedynie obfite tumany kurzu.  

Johnny był bardzo zadowolony z interesu wszystko przebiegło po jego myśli. Przez większość drogi rozmawiał z Jack'iem swoim osobistym kierowcą. Interesy już dawno nie szły mu tak dobrze. Przed odjazdem pogodził się z żoną, życie w końcu zaczęło nabierać jakichś sensownych barw. 

Byli już około trzydziestu mil od domu Johna. Jack zatrzymał samochód w małym zagajniku i odszedł trochę dalej za potrzebą. Castello otworzył zdobioną papierośnice i wyjął papierosa po czym szybko go przypalił, zaciągnął się głęboko. 

W tej samej chwili zaniepokoiły go jakieś odgłosy. Wyjął rewolwer z kieszeni płaszcza rozglądając się za Jack'iem. Powoli zaczął żałować, że odesłał swoich chłopaków.  

W jego stronę zbliżało się kilka postaci, które wychodziły z lasu po obu stronach drogi, cień rzucał się głęboko na ich twarze. Franco zaczął się poważnie denerwować, ledwo co utrzymywał rewolwer w dłoniach. Jedna z postaci odezwała się do niego,  błyskawicznie rozpoznał głos Tony’ego. 

- Znowu się spotykamy, choć teraz nie potrwa to zbyt długo, gwarantuje! 

Filtr od papierosa Castella był ośliniony, pomimo że w gardle robiło mu się coraz bardziej sucho, obfita struga potu zaczęła spływać po jego czole.  

- Ale dlaczego? Zadał pytanie nie przestając się rozglądać, za swoim kierowcą.  

- Posłuchaj poznaliśmy twoje źródło, wiemy że kupujesz broń od Bradleya. Nie tłumacz się niepotrzebnie i nie bierz tego do siebie. To tylko interes. Twojej rodzinie nic nie grozi. 

Nerwy mu puściły, wyciągnął dłoń żeby wycelować i zabić gnojka, lecz w tym samym momencie zabrzmiała śmiercionośna serenada z pistoletów maszynowych. Dziurawiąc karoserie samochodu i jego samego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz